Kortowo niemal od zawsze kojarzone było z kierunkiem rybackim. Niestety, na skutek transformacji ustrojowej młode pokolenie straciło zainteresowanie tym ważnym, ale trudnym działem gospodarki. Rybactwo z kierunku prestiżowego stało się kierunkiem niszowym. Sytuacja w kraju jednak znowu się zmieniła i obecnie polska gospodarka znowu potrzebuje dobrze wykształconych rybaków. Słowo rybak jest jednak w przypadku tego kierunku nieodpowiednie. Rybak to ten, kto łowi ryby, a absolwent biogospodarki rybackiej będzie umieć znacznie więcej.
Czego zatem nauczy się na tych studiach?
Technik, technologii oraz zastosowania różnych systemów i urządzeń w chowie i hodowli ryb oraz bezkręgowców słodkowodnych i morskich, zasad zrównoważonego gospodarowania naturalnymi populacjami organizmów wodnych, stosowania metod ich ochrony. Absolwent opuszczający mury Wydziału Bioinżynierii Zwierząt będzie umieć wybrać model zagospodarowania danego akwenu, czyli zdecydować, czy dominować w nim będą połowy gospodarcze, wędkarskie czy też będzie to model mieszany. Nauczy się zarządzania przedsiębiorstwem rybackim, stosowania prawa wodnego, rybackiego i ochrony środowiska, polityki rolnej i strukturalnej. Będzie przygotowany do planowania, projektowania i kontroli procesów technologicznych, nadzoru oraz eksploatacji maszyn i urządzeń wykorzystywanych w gospodarce rybackiej, a także do pozyskiwania funduszy krajowych i unijnych na rozwój przedsiębiorstw rybackich. Pozna trendy i wyzwania związane z pozyskiwaniem i przetwarzaniem surowców, zagospodarowaniem odpadów, bezpieczeństwem żywności oraz ochroną bioróżnorodności. Dowie się, jak rozwiązywać problemy gospodarki rybackiej, wykazując się otwartością na zmiany, innowacyjnością oraz umiejętnością adaptacji do zmieniającego się otoczenia. Kończąc studia będzie też świetnie zaznajomiony z funkcjami i zakresem obowiązków ichtiologa w przedsiębiorstwach i organizacjach rybackich. Znane mu będą podstawy metodologii badań naukowych i będzie przygotowany do eksperymentów badawczych.
– Zmienia się klimat, rośnie antropopresja, ale też zapotrzebowanie na żywność wysokiej jakości. Gospodarka rybacka nie może stać w miejscu, musi dostosować się do tych warunków – przekonuje prof. Krystyna Demska-Zakęś, koordynatorka tego kierunku na UWM.
Dlaczego teraz potrzeba w Polsce specjalistów od biogospodarki rybackiej?
– Gospodarka rybacka to chów i hodowla organizmów wodnych, czyli akwakultura, nastawiona na produkcję żywności, ale też materiału zarybieniowego. To także gospodarowanie zasobami organizmów wodnych w wodach otwartych. W strategiach rozwoju Polski, ale też regionu warmińsko-mazurskiego, określono tzw. inteligentne specjalizacje, np. nowoczesne rolnictwo, ekonomię wody, żywność wysokiej jakości. Na rynku pracy istnieje zapotrzebowanie na wysokiej klasy specjalistów od biogospodarki rybackiej. Przed nami stoi więc zadanie przygotowania absolwentów do stałego rozwoju, wdrażania innowacyjnych rozwiązań w zakresie chowu i hodowli organizmów wodnych, wprowadzania gospodarki cyrkularnej i racjonalnego gospodarowania odpadami, a także odpowiedniego zarządzania zasobami organizmów wodnych dla ich ochrony oraz zrównoważenia presji człowieka i zmian klimatycznych – wyjaśnia prof. Krystyna Demska-Zakęś.
Biogospodarka rybacka na Wydziale Bioinżynierii Zwierząt ruszy w lutym 2025 r. Będą to studia magisterskie 3-semestralne, przeznaczone głównie dla absolwentów ichtiologii i akwakultury i innych pokrewnych studiów inżynierskich, np. związanych z produkcją zwierzęcą, rolnictwem, technologią produkcji żywności, ochroną środowiska i biogospodarką po wyrównaniu różnic programowych.
Twórcy programu nacisk stawiają na zajęcia praktyczne. Będzie ich dużo, a studenci będą także mogli wybierać przedmioty. W ten sposób od razu będą się mogli specjalizować w określonej dziedzinie. Prof. Demska-Zakęś nie ukrywa, że biogospodarka rybacka to kierunek dla tych, którzy wiedzą, po co idą na studia.
To bardzo ważne, bo jeśli ktoś będzie chciał się uczyć, to znajdzie tu warunki dla siebie. Kortowskie rybactwo to marka znana w Polsce od dawna. Tu pracują pierwszoligowi naukowcy i dydaktycy, a zaplecze dydaktyczne jest najnowocześniejsze i najbogatsze w Polsce.
Gdzie może pracować absolwent biogospodarki rybackiej?
Między innymi w instytucjach administracji państwowej i samorządowej zajmujących się gospodarką rybacką i wodną, np. urzędach marszałkowskich, wojewódzkich i innych, w Państwowym Gospodarstwie Wodnym Wody Polskie, regionalnych zarządach gospodarki wodnej, ośrodkach doradztwa rolniczego, Polskim Związku Wędkarskim, w parkach narodowych, regionalnych dyrekcjach ochrony środowiska, rezerwatach przyrody. Może być też menedżerem lub ichtiologiem nadzorującym i koordynującym pracę farm, łowisk specjalnych, ośrodków zarybieniowych. Może być właścicielem, dzierżawcą lub użytkownikiem gospodarstw rybackich, ale też przetwórni ryb i obiektów gastronomicznych. Znaleźć zatrudnienie może też jako przedstawiciel firm produkujących i sprzedających paszę dla ryb, w przetwórniach ryb, w społecznych i pozarządowych organizacjach ekologicznych, jako specjalista od produkcji i obrotu rybami akwariowymi albo analityk laboratoryjny. Możliwości pracy jest wiele,
– Będziemy uczyć naszych studentów, jak dywersyfikować produkcję rybacką zarówno w wodach otwartych, jak i obiektach akwakultury, np. jak łączyć chów i hodowlę ryb z innymi organizmami wodnymi i z uprawą roślin, jak zagospodarowywać produkty uboczne z przetwórstwa rybnego, co np. robić z glonów, jak oszczędzać wodę, energię i zmniejszać zanieczyszczenia – uzupełnia prof. Demska-Zakęś.